Ekonomia, obce cywilizacje i polityka rządowa. Jak te elementy się łączą? Paul Krugman, zdobywca Nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii, podzielił się swoim unikalnym spojrzeniem na potencjalne skutki inwazji pozaziemskiej na naszą gospodarkę.
Kiedy myślimy o obcych z kosmosu, przeważnie wyobrażamy sobie zaawansowane technologicznie cywilizacje, latające spodki i potencjalne zagrożenie dla ludzkości. Ale Paul Krugman, ekonomista o światowej sławie, patrzy na to zagadnienie z nieco innej perspektywy – ekonomicznej.
Na antenie podcastu „Odd Lots” Bloomberga, Krugmana zapytano o istnienie życia w innych częściach galaktyki. Jego odpowiedź była prosta i zdecydowana: „Uważam, że byłoby niezwykle mało prawdopodobne, gdyby go tam nie było”. Ale prawdziwe zaskoczenie przyszło, gdy temat skręcił w kierunku potencjalnego wpływu inwazji obcych na światową gospodarkę. Czy byłoby to deflacyjne, czy inflacyjne?
„Mogę prawie na pewno powiedzieć, że byłoby to inflacyjne,” stwierdził Krugman. Porównał taką hipotetyczną inwazję do wojen, które zazwyczaj prowadzą do inflacji. Wskazał, że wojny zawsze wiążą się z dużymi wydatkami rządowymi, które mogą zakłócić produktywność gospodarki, przynajmniej tymczasowo.
Krugman posunął się jeszcze dalej w swoim myślowym eksperymencie, sugerując, że rząd mógłby celowo rozpowszechniać fałszywe informacje o zbliżającej się inwazji obcych, by przekonać społeczeństwo do inwestowania w infrastrukturę publiczną. Wskazał, że ludzie mogliby być bardziej skłonni do akceptacji kosztownych projektów, jeśli wierzyliby, że pomogą one obronić planetę przed zagrożeniem z kosmosu.
Chociaż temat inwazji obcych może wydawać się fantastyczny, ma on głębsze znaczenie w kontekście polityki ekonomicznej. Krugman podkreślił, jak ważne jest znalezienie sposobów motywowania społeczeństwa do inwestowania w przyszłość, nawet jeśli oznacza to korzystanie z nieco niekonwencjonalnych metod.
Niebawem po wystąpieniu w podcast, ekonomista skomentował swoje uwagi na Twitterze, wskazując, że jeśli istnieje inteligentne życie w kosmosie, z pewnością jest ono tysiące, jeśli nie miliony lat przed nami pod względem technologicznym. Kończąc na żartobliwej nucie, dodał, że takie istoty prawdopodobnie nie byłyby zainteresowane inwazją na Ziemię, a jeśli nawet, na pewno nie byłyby to byty, które moglibyśmy pokonać w stylu filmów z Willem Smithem i Jeffem Goldblumem.
W świecie, w którym ekonomia spotyka się z fantastyką naukową, jedno jest pewne: debata na temat potencjalnych skutków inwazji obcych na gospodarkę jest niewątpliwie fascynująca. I choć prawdopodobieństwo takiego scenariusza jest małe, warto zastanowić się nad niestandardowymi metodami motywowania społeczeństwa do długoterminowych inwestycji w naszą planetę.